Powrót do bloga

JACEK BONECKI – opowiada o fotografii podróżniczej i o tym, jaki aparat zabiera ze sobą na koniec świata

To aparat pcha mnie na koniec świata w poszukiwaniu pięknych kadrów. To jest swoista pętla, w której jestem zamknięty od lat. Podróżuję, bo chcę fotografować, a fotografuję ponieważ jestem w podróży.

Co fotografuję? Portrety w Azji, rajdy na pustyni, architekturę nowoczesnych miast, street foto wąskich uliczek Rzymu, Paryża czy szerokich alei Nowego Jorku. To nie wszystko, zamykam w kadrze panoramiczne pejzaże Himalajów, dzikie zwierzęta na sawannie, rajskie plaże na Karaibach, olbrzymie sekwoje w Kalifornii, maszyny manewrujące na niebie czy zalewane falami, ścigające się po morzach i oceanach świata jachty. Nieprawdopodobne, jaki świat jest ciekawy i jaki szalony, bo często tematy te dotykam okiem przez aparat w ciągu jednego tygodnia. Przesiadam się z samolotu na samolot, z samolotu do autobusu, z autobusu na nogi. Potem jest ciężarówka, osiołek, samochód terenowy, helikopter, ponton, superszybka motorówka, motocykl, rower, ciasny pokład jachtu regatowego. A wszędzie ze mną aparat. Ktoś zapyta: chyba raczej całe walizki sprzętu? Nie. Jeden uniwersalny skromny bezlusterkowiec i trzy obiektywy w zakresie ogniskowych od 8mm do 600mm. Jeden mały plecak, czasem mniej. Mój FUJIFILM XT4 pozwala fotografować w wysokiej rozdzielczości z fantastyczną głębią kolorów i półtonów w trybie jpg. Do każdej fotografowanej sceny można dopasować cyfrowe symulacje filmów analogowych oraz tryb HDR, dające możliwość indywidualnej kreacji obrazu na już, na teraz, bez potrzeby mozolnej edycji plików raw na komputerze. Zresztą, gdzie ona miałaby się odbyć? Na pustyni, w mongolskiej jurcie bez prądu? Na pokładzie przy sztormowej fali, podczas kilkutygodniowej podróży po bezludnych bezdrożach? Wystarczy smartfon by bezprzewodowo dzielić się ze światem swoimi obrazami lub po prostu je sprzedać i na nich zarobić. Komputera nie muszę ze sobą wozić. XT4 pozwala na fotografowanie tam, gdzie światła jest mało. Fotografowi pomaga w tym matryca sprawnie pracująca na wysokich czułościach oraz połączenie stabilizacji matrycy aparatu często ze stabilizacją optyczną obiektywu. Fotografowanie z ręki długimi ogniskowymi nie jest już trudne, a szerokokątne obiektywy pozwalają w takiej sytuacji na fotografowanie z ręki nawet w okolicach jednej sekundy. Kiedy podeprę aparat o drzewo, ścianę, kamień nawet więcej. Tak więc statyw z ekwipunku odpada, a przynajmniej ten ciężki i stabilny. Czasem przewrotnie przypomnę sobie, że jestem operatorem filmowym i kiedy zdradzę fotografię na rzecz wideo, to narzędzie zostaje takie samo: aparat-kamera XT4. Filmowanie stabilne z ręki bez konieczności stosowania rigów, uprzęży, gimbali i wszystkiego tego, co podróży przeszkadza, dzięki efektywnemu systemowi stabilizacji, jest naprawdę proste. Zaoszczędzone miejsce w ekwipunku mogę przeznaczyć na wodę do picia, lub mogę zaszaleć i zabrać na najbardziej ekscytujące sesje asa schowanego w ...pokrowcu. To obiektyw FUJINON XF200mm F2.0 z konwerterem 1,4x. Zestaw marzenie, niezwykle skuteczny w fotografii  sportowej, przyrodniczej, krajobrazowej, portretowej czy modowej. Obiektyw żyleta już od przysłony 2, całkiem kompaktowy i piekielnie szybki. Właśnie w zestawie z XT4 pokazuje swój pełny potencjał. Autofokus działa precyzyjnie w każdych warunkach, jest szybki i skutecznie śledzi wybrany obiekt. Fotografowanie samolotów na nocnym niebie nie jest trudne. Również fotografowanie na wzburzonym morzu ścigających się jachtów z trybem wykrywania i śledzenia twarzy jest proste. Bujający się aparat czy podskakujący na fali fotograf, bryzgająca woda, czy gęsta sieć lin na pierwszym planie nie zakłócają pracy śledzenia AF. Bardzo szybki tryb zdjęć seryjnych pozwala wybrać z sekwencji obrazów to najlepsze zdjęcie, którego człowiek nie zarejestruje gołym okiem. Dla mnie to jest po prostu komfort fotografowania i mniej stresu, mając świadomość, że odsetek nieudanych zdjęć spada z każdym kolejnym doświadczeniem fotografa. Bo czasem ze wstydem stwierdzam, że fotograf umiejętnościami nie nadąża za możliwościami technicznymi aparatu. Mam uśmiech pod nosem z jeszcze jednego powodu. Czy to piach na pustyni, kurz Sahelu, wilgoć lasów deszczowych, czy bryzgająca morska woda zalewająca aparat, która potem w upale odparowując zastawia solny biały pył, to... nigdy jeszcze nie wróciłem do domu bez zdjęć, udanych zdjęć.