Używam aparatu Fujifilm X-T3 od listopada 2018. Wcześniej, od lutego 2017, używałem Fujifilm X-T2. Aparatem X-T3 zrobiłem do tej pory ponad 200 tysięcy zdjęć w rozmaitych miejscach na świecie. Myślę, że po takim czasie i takiej ilości zrobionych zdjęć, bardzo dobrze znam ten aparat i z pełną świadomością mogę go polecić miłośnikom fotografii ulicznej jako doskonałe narzędzie do tego typu zdjęć. Co najbardziej mi się w nim podoba?
- Odchylany ekranik, który nie odchyla się na bok ale jedynie w górę lub dół (plus to dodatkowe boczne uchylenie do fotografowania pionowego, którego rzadko używam). Gdy jest odchylony nie wychodzi poza obrys aparatu, więc nie zwiększa jego szerokości. Ekranik odchylany w ten sposób umożliwia dyskretne i wygodne fotografowanie, aparat jest bardzo poręczny nawet w tłumie.
- Bardzo szybki i dokładny autofocus, który łatwo można dostosowywać do swojego sposobu fotografowania – bardzo szybko można przełączać się między rożnymi jego trybami. Już w momencie premiery aparatu był świetny, a później został jeszcze udoskonalony po kilku kolejnych aktualizacjach oprogramowania aparatu (firmware).
- Świetną sprawą jest to, że Fujifilm regularnie ulepsza będące już na rynku aparaty wypuszczając nowe wersje oprogramowania firmware, poprawiając ich działanie i dodając nieraz nowe funkcje.
- Mały rozmiar aparatu i obiektywów. Cenię to sobie bardzo w czasie mojego częstego podróżowania - cały sprzęt fotograficzny (dwa korpusy Fujifilm X-T2 i X-T3 i dwa obiektywy 23mm i zoom 18-55mm f/2.8-4) wraz z laptopem, dyskami, wszystkimi kablami i ładowarkami mieści mi się w niewielkim plecaku. Zostaje jeszcze miejsce na moje rzeczy osobiste. Podczas fotografowania zupełnie nie odczuwam wagi aparatu, a dzięki jego małemu rozmiarowi nie rzuca się on w oczy. Fotografując przy użyciu odchylonego ekranika nieraz po prostu nie zostaję zauważony.
- Mnóstwo przycisków i pokręteł, które można praktycznie dowolnie konfigurować tak, by uzyskać bezpośredni dostęp do najczęściej używanych ustawień i funkcji. Nawet zmianę czułości można robić na kilka sposobów. ISO ma do tego przeznaczone własne duże pokrętło u góry korpusu, ale można do tego również zaprogramować pokrętło z przodu. Tak właśnie zrobiłem w moim X-T3 i szybkim ruchem wskazującego palca mogę zmieniać czułość.
- Ogromny zakres tonalny plików generowanych przez sensor. Niesamowita ilość informacji, którą można wydobyć z pliku RAW podczas obróbki zdjęć. Bez problemu można rozjaśniać zupełnie ciemne zdjęcia i przyciemniać prześwietlone kadry (lub lokalnie ich wybrane fragmenty), nie wprowadzając jednocześnie niepożądanych artefaktów.
- Bardzo dobrej jakości zdjęcia robione na wysokich czułościach ISO. Lubię skomplikowane i wieloplanowe zdjecia, na których dużo się dzieje. By je robić, potrzebuję jak najwięcej głębi ostrości (żeby wszystkie plany zdjęcia były „ostre”) i szybkich czasów migawki (żeby wyeliminować rozmazanie poruszających sie postaci lub całego kadru). Dlatego też chyba najczęściej używaną moją czułością na ulicy jest 1600, nawet w ciągu dnia. Gdy jest bardzo słonecznie to też, zamiast ISO 100 lub 200, używam 400, gdyż to daje mi więcej głębi i szybkości niż niższe wartości.
- Świetnie rozwiązana elektroniczna poziomica – po prostu szara kreska idąca przez środek ekranu, która zmienia kolor na zielony gdy aparat „łapie” poziom. To proste rozwiązanie nie zaśmieca wyświetlacza jak inne bardziej skomplikowane sposoby używane przez większość innych producentów. Niby drobiazg, ale bardzo pomocny.
- Doskonały system czyszczenia matrycy. Używałem aparatu intensywnie w pełnych kurzu Indiach, Nepalu czy Birmie, gdzie po całym dniu fotografowania aparat był tak brudny jak i ja, a po całym wyjeździe wyglądał jakby przeszedł przez burzę piaskową. Niejednokrotnie zmieniałem obiektyw z zoomu na stałkę i odwrotnie. Fotografowałem nawet w tak ekstremalnych miejscach, jak wypalarnie cegieł w Bangladeszu, gdzie aparat był cały pokryty czerwonym ceglanym pyłem, którego później ciężko było się pozbyć. Mój X-T3 wiele przeszedł, ale ciekawostką jest, że nigdy jeszcze nie czyściłem jego sensora, po prostu nie było takiej potrzeby! Dosłownie raz czy dwa razy musiałem jedynie dmuchnąć gruszką żeby pozbyć się jakiegoś dużego „paprocha”. Nie wiem dokładnie jak to Fujifilm technicznie rozwiązało, ale sensor jest zawsze czysty.