W poprzednim wpisie wspominaliśmy o konkursie na 100 najlepszych zdjęć wykonanych aparatami serii X, który ogłoszono na całym świecie pod koniec zeszłego roku. Wśród wybrańców znalazła się trójka Polaków. Jeszcze raz bijemy brawo :-)
Tutaj zobaczyć można wszystkie wyróżnione zdjęcia: LINK.
Jak powstało poniższe zdjęcie, jedno z wyróżnionych? Opowiada jego autor Michał Zieliński.
Fotografię, którą zgłosiłem do plebiscytu Fujifilm X World Photo Gallery, zrobiłem w drodze do miejscowości Pisky. Na blokpoście pomiędzy Krasnoarmijskiem a Donieckiem zostaliśmy zatrzymani na kontrolę dokumentów. Szybko okazało się, że żołnierze zdążyli się już oswoić z dziennikarzami i po potwierdzeniu naszej tożsamości mogliśmy rozejrzeć się po okolicy. W chwili, w której miałem ruszać w dalszą drogę, coś tknęło mnie, by spojrzeć na stanowisko karabinu maszynowego DSzK. Na porzuconym krześle siedział bohater mojego zdjęcia - stary, wystraszony kot, który szukał towarzystwa wśród żołnierzy. Wyraźnie nie podobała mu się moja obecność, dlatego wykonałem dwa-trzy ujęcia i zostawiłem go w spokoju. Jednocześnie uwiecznienie tematu na niewielkiej liczbie klatek jest zgodne z moim podejściem do fotografii.
Do wykonania zdjęcia użyłem ulubionego obiektywu XF23mm 1.4. Dzięki przysłonie ustawionej na F/4 cała sylwetka kota jest ostra i jednocześnie delikatnie odseparowana od drugiego planu. Żołnierze w tle nie są nadmiernie rozmyci, dzięki czemu widz może łatwo zrozumieć kontekst zdjęcia. Już na pierwszy rzut oka widać charakterystyczne mundury oraz przewieszoną przez ramię broń. Zwierzę nie było bardzo ruchliwe, jednak ze względu na dość mocne światło, czas otwarcia migawki ustawiłem na 1/250s. Pozwoliło to również zamrozić "złą" mimikę kota, która według mnie stanowi o sile tego kadru. Zdjęcie zostało obrobione zgodnie ze standardami reporterskimi. Od surowego pliku różni się podniesionym kontrastem oraz wyrównaniem tonów.
Gdybym miał wymienić jedną z najbardziej charakterystyczne rzeczy, z którą kojarzy mi się konflikt na Ukrainie, wskazałbym masę półdzikich psów i kotów. W wojennym zgiełku zwierzęta zostały porzucone lub utraciły swoich właścicieli. Zarówno po stronie ukraińskiej, jak i Donieckiej Republiki Ludowej, w pobliżu frontu można było spotkać psy każdej rasy, od bardzo egzotycznych jak chow chow czy Basenji po mieszańce. Wystraszone i głodne, niektóre wciąż z założonymi obrożami. Część z nich organizowała się w stada, część szukała pomocy wśród żołnierzy lub tych, którzy odmówili ewakuacji. Koty, z racji swojego usposobienia, przystosowują się znacznie lepiej, jednak i im nie było łatwo. Ciężka zima, brak pokarmu i nieustanny stres odcisnął swoje piętno nie tylko na ludziach.
Michał Zieliński