Powrót do bloga

Recenzja książki The Longest Way Round

Marcin Grabowiecki tym razem poleca nam książkę The Longest Way Round autorstwa Chrisa Dorleya-Browna, który poprzez fotografie i różne dokumenty opowiada o swojej rodzinie.

O Marcinie Grabowieckim przeczytacie tu (poniżej artykułu).

Chris Dorley-Brown: The Longest Way Round

Książek opartych na materiałach archiwalnych powstało w ostatnim czasie dość dużo. Mimo że mam słabość do archiwaliów, ostrożnie i uważnie przyglądam się każdej publikacji wykorzystującej fotografię wernakularną. „The Longest Way Round” pozornie nie oferuje niczego oryginalnego w tej materii. Chris Dorley-Brown zdecydował się sięgnąć do archiwum swojej rodziny i pokazać to co nie trafiło do rodzinnych albumów. Zebrane materiały uzupełnił o współczesne fotografie swojego autorstwa. Ile razy widzieliśmy podobne projekty w ostatnim czasie? Mimo wszystko jest w tej narracji coś pociągającego, co sprawia, że chce się przewracać kolejne strony.

longest_way_round_cover

Czarno-białe, pożółkłe odbitki, stop-klatki z filmów 8 mm, listy oraz kolorowe zdjęcia tworzą wielobarwną mozaikę opowiadającą o burzliwych losach rodziny rzuconej w wir XX-wiecznych wydarzeń. Najpierw poznajemy sierżanta Petera Dorley-Browna. Jesteśmy świadkami jego wojennej tułaczki (podczas wojny był więziony przez Niemców). Następnie na kartach książki pojawia się kobieta - Brenda Lawrence. Ostatnia część przedstawia ich wspólne losy, będące konsekwencją decyzji o założeniu rodziny, w której na świat przyszedł Chris Dorley-Brown.

 

„The Longest Way Round” opowiada losy konkretnej rodziny, ale ma przy tym poetycki wdzięk i ulotną atmosferę znaną ze znakomitej książki „Dive Dark Dream Slow” Melissy Catanese. Nie jest to moja rodzina, ale jej historia jest dla mnie frapująca i wciągająca, tak jakby należała do mnie. To właśnie uniwersalizm tej opowieści sprawia, że nie można się od niej oderwać - tak mogłyby wyglądać losy wielu z nas.

 

Historię przodków Chrisa Dorley-Browna traktuję jak układankę. Rozpoznaję powtarzające się twarze, daty, nazwiska. Z tych elementów próbuję złożyć całość. Magnetyczne przyciąganie tej książki polega w dużej mierze na błyskotliwej edycji i sekwencji oraz pomysłowym projekcie graficznym. Na kartach książki przeplatają się ze sobą różne płaszczyzny czasowe i estetyki, a jednak wszystko tworzy spójną całość. Napięcie podtrzymywane jest przez różnorodne rozmieszczenie zdjęć na stronach oraz układanie ich w zestawy i mini-cykle.

 

Jest w tym dużo sentymentalizmu i nostalgii, związanej z obcowaniem ze zdjęciami nadgryzionymi zębem czasu. Czyż jednak nie to pozostanie po nas? Kilka dokumentów, fotografii. Gdzie wylądują nasze zdjęcia, kto je znajdzie i co wyczyta z tych przedmiotów? Być może rację ma filmowiec Jonas Mekas, który czerpał garściami ze swojego domowego archiwum. Liczyły się dla niego „krótkie mgnienia piękna”, których w „The Longest Way Round” nie brakuje.

 

Książkę można kupić poprzez stronę wydawnictwa Overlapse.

 

Chris Dorley-Brown: The Longest Way Round, 27 x 21 cm, miękka oprawa, 168 stron, Overlapse 2015